czwartek, 31 maja 2012

Rozdział 4.



  Po kilkunastu minutach spaceru Natalie zatrzymała się. Znajdowaliśmy się na uliczce, niedaleko mojego domu. Otaczały nas szeregowe domki, jakich wiele w całym Londynie. Staliśmy przez chwilę w ciszy, patrząc sobie w oczy. Chyba po raz pierwszy milcząc nie czułem niezręczności tak typowej dla tego rodzaju sytuacji. Cisza pomiędzy nami była naturalna, wręcz kojąca. Nie potrzebowaliśmy niepotrzebnych słów, które swoim hałasem zburzyłyby harmonię, która między nami panowała.
- No, to jesteśmy na miejscu – powiedziała puszczając moją dłoń i niepewnie na mnie patrząc. Jej słowa brutalnie rozerwały kokon ciszy, w którym się znajdowaliśmy. Otworzyła usta, chcąc dodać jeszcze coś, ale najwidoczniej się rozmyśliła, bo spomiędzy jej warg wydobyło się jedynie głębokie westchnienie. Chyba nie za bardzo wiedziała co powinna teraz zrobić. – Chyba nadszedł czas na pożegnanie – stwierdziła z wahaniem, kiedy nie doczekała się żadnej reakcji z mojej strony.
- To… ja już pójdę – stwierdziłem niepewnie. Nie chciałem tego, ale nie wiedziałem co mogę zrobić, żeby pozwoliła mi zostać.
Jednak mimo wypowiedzianych słów żadne z nas nie ruszyło się z miejsca. Staliśmy nieruchomo przedłużając nieuchronny moment rozstania.
- A może zaprosisz mnie do środka? – zapytałem ponownie chwytając ją za dłoń. W moim głosie dało się wysłyszeć całą symfonię wygrywaną przez nadzieję na strunach głosowych. Nadzieja była niczym koło ratunkowe, którego kurczowo się uczepiłem, czekając na to, że powie, iż mam już iść. Bałem się, że odprawi mnie z kwitkiem i już nigdy się nie spotkamy. Przynajmniej wiedziałem gdzie mieszka, więc zawsze mogłem wygrywać pod jej oknem jakieś miłosne ballady. W końcu by zmiękła. A jak nie… nie poddałbym się bez walki.
- A chciałbyś? – padło z jej ust pytanie wypowiedziane cichym szeptem, w którym również można było dosłyszeć delikatne tony wszechobecnej nadziei.
Nadzieja, strach i jakieś krążące między nami osobliwe napięcie przemawiały przez nasze słowa i gesty. Byliśmy niczym rozbitkowie na bezludnej wyspie, naiwnie oczekujący ratunku przed nieznanym. Ale czy to co czuliśmy było złe, skoro tak bardzo się tego obawialiśmy? Może nasz strach był bezpodstawny i tak naprawdę uciekaliśmy przed czymś co prędzej czy później nastąpi? Może nie powinniśmy bać się czegoś tylko dlatego, że przez to możemy stracić rzeczy, do których już zdążyliśmy się przyzwyczaić? Moje życie powoli zabijało mnie monotonią, a więc może nadszedł czas na zmiany? Tylko czy Talie czuła to samo co ja? I najważniejsze: co ja właściwie czułem?
- Tylko jeśli i Ty tego chcesz – odpowiedziałem przeszywając ją wzrokiem. Chciałem przeniknąć przez jej oczy, dosięgnąć duszy i umysłu, odczytać co tak naprawdę myśli, czuje. Czy dla niej te wszystkie odczucia też były nowe? Czy ja również wywoływałem chaos w jej umyśle? Co musiałem zrobić, żeby postanowiła otworzyć przede mną dusze i serce? Tyle pytań, żadnych odpowiedzi.
  Dziewczyna, czując na sobie mój wzrok, zarumieniła się lekko. Czerwień na jej policzkach tylko dodawała jej uroku.
- No to chodź – powiedziała po chwili wahania i pociągnęła mnie w stronę kutej z żelaza furtki prowadzącej do jednego z domków. Budynek niczym się nie wyróżniał, był aż nazbyt przeciętny. Ale nie wszystko co inne jest piękne. Niekiedy właśnie te ciche, normalne rzeczy stwarzają w naszym życiu poczucie bezpieczeństwa.
Natalie nieświadoma moich nieposłusznych myśli, której dzisiaj wolno płynęły w dziwnych kierunkach i obierały nawet najbardziej niepozorne ścieżki, wyjęła z kieszeni jeansów klucz i puszczając moją dłoń odkluczyła drzwi wejściowe swojego mieszkania. Uśmiechnęła się do mnie niepewnie przez ramię, przekraczając próg i ruszyła korytarzem w nieznanym mi kierunku. Podążyłem za nią, ciekawie rozglądając się wokół. Miałem nadzieję, że może poprzez jakieś przedmioty osobiste uda mi się rozwiązać zagadkę, jaką była ta zielonooka dziewczyna.
~*~
  Siedzieliśmy na kanapie w salonie Talie, powoli sącząc gorącą czekoladę. Dziewczyna nieobecnym wzorkiem patrzyła przez okno, powoli rozkoszując się łykami gorącego, słodkiego płynu pieszczącego przyjemnie gardło. Znajdowaliśmy się na tyle blisko siebie, że nasze kolana delikatnie się stykały, tworząc poczucie intymności i namacalnej więzi.
- Dlaczego tu jesteś? – zapytała nagle Natalie, przenosząc na mnie wzrok i wpatrując się intensywnie w moje brązowe tęczówki, jakby chciała znaleźć tam odpowiedź na swoje pytanie.
- Mam wyjść? – zdziwiłem się, zdezorientowany.
- Nie o to chodzi – powiedziała ze skupioną miną, w myślach zapewne starannie ważąc każde słowo. – Po prostu... Nie rozumiem – westchnęła, marszcząc brwi. - Mógłbyś być teraz razem w przyjaciółmi, bawić się w klubie. Dlaczego tracisz czas dla dziewczyny, której nawet nie znasz? Dla kogoś, kto składa się jedynie z wad i zawiłości? Nie pojmuję dlaczego nadal tutaj jesteś – powiedziała na jednym wdechu, wyrzucając z siebie wszystkie trapiące ją wątpliwości. Nie patrzyła już na mnie. Jej wzrok utkwiony był w jakimś punkcie znajdującym się ponad moim ramieniem.
- Ale dlaczego miałbym być z nimi? Wolę być tutaj. Z Tobą. Nie chcę ideału. Chcę być teraz z Tobą, z dziewczyną z wadami, bliznami, przyzwyczajeniami… Z doświadczeniami, żeby móc je zrozumieć, zaakceptować… - i pokochać. - Niektóre wyeliminować. Dziewczynę, która tak samo postąpi ze mną i moimi niedoskonałościami. Mogę na Ciebie liczyć? – zapytałem, uśmiechając się lekko.
  Nie odpowiedziała tylko odstawiła kubek z czekoladą na szklany stolik i się do mnie przytuliła. Wstrzymałem oddech, otulony jej słodkim zapachem. Upajałem się zwyczajnością, która tak dawno nie towarzyszyła mi przy żadnej dziewczyny. Obecność Natalie była niezwykle kojąca, przy niej znikały prześladujące mnie pustka i monotonia.
  Między nami znowu zaległa swobodna cisza. Wtuleni w siebie patrzyliśmy w widoczny za oknem księżyc w pełni. Przebywając z Talie byłem po prostu sobą, Zaynem Malikiem, a nie idolem tysięcy nastolatek. Dzięki niej zacząłem odkrywać na nowo tę część życia, która gdzieś mi umknęła, a której braku wcześniej nie zauważałem.
- Zayn – jej głos delikatnie otulił moje imię, wywołując na moim ciele dreszcze. – Twoi przyjaciele… skąd wy się właściwie znacie? Bo wydaje mi się, że Was kojarzę. Przynajmniej Ciebie i Liama – powiedziała, zaraz jednak szybko dodała, jakby obawiając się mojej reakcji na swoje pytanie – Wiem, że to osobiste pytanie. Nie musisz odpowiadać.
- Ale ja chcę odpowiedzieć. Zresztą… i tak byś się w końcu dowiedziała – jej oczy przeszywały mnie na wskroś, pełne zaciekawienia, a moje serce zgubiło rytm. – Bo wiesz… - zawahałem się, niepewny jak może zareagować, gdy dowie się prawdy. – Obiecujesz, że prawda nic pomiędzy nami nie zmieni?
- Ale między nami nic nie ma… - zaczęła, jednak widząc moją minę zamilkła. – Obiecuję.
- No dobra – westchnąłem ciężko. Raz kozie śmierć. – Słyszałaś kiedyś o zespole One Direction?
- Coś mi się obiło o uszy. Byli chyba kiedyś w X Factor. To zapewne kolejny boys bandzik grający komercyjny chłam – powiedziała lekceważąco. – A co on mają z tym wspólnego?
  Je słowa zabolały. Bardzo. Bardziej niż mógłbym się spodziewać.
- Tak się składa, ze to my jesteśmy tym ‘boys bandzikiem’ – powiedziałem sucho, odwracając wzrok.
Natalie zesztywniała w moich ramionach. Powoli oderwała się od mojej klatki piersiowej i usiadła mi na kolanach. Złapała mnie za brodę tym samym zmuszając do spojrzenia sobie w oczy.
- Przepraszam – powiedziała cicho. W jej głosie było słychać, że naprawdę jej przykro. – Nie chciałam Cię zranić. Naprawdę. Troszkę się zagalopowałam. Zazwyczaj nie oceniam nikogo, ani niczego po pozorach. Jedyna Wasza piosenka, jaką kiedykolwiek słyszałam, miała chyba tytuł ‘What makes you beautiful’ i skłamię mówiąc, że mi się podobała. Była beznadziejna – skrzywiła się lekko. – Pusta, bezosobowa, nagrana dla kasy. Mam rację? – zapytała, na co skinąłem głową. Też nie lubiłem tej piosenki. Nie było w niej nas. – Nie mówię, że Was nie lubię, albo nie szanuję jako muzyków. Po pierwsze Was nie znam, a po drugie słyszałam za mało waszych utworów, żeby wypowiadać się na temat muzyki, którą tworzycie. Jeszcze raz przepraszam Cię za wysuwanie pochopnych wniosków. – Zrobiła pauzę, a potem dodała – Zaśpiewasz mi coś waszego?
  Nie potrafiłem jej odmówić. Miała w sobie coś co sprawiało, że całym sercem pragnąłem jej akceptacji. Zamknąłem jej chłodną dłoń w swoją i zaśpiewałem. Specjalnie dla niej. Z głębi serca. Wkładając w słowa wszystkie nienazwane uczucia i emocje, które się we mnie kłębiły.

Close the door
Throw the key
Don't wanna be reminded
Don't wanna be seen
Don't wanna be without you
My judgement is clouded
Like tonight's sky
Heart beats harder
Time escapes me
Trembling hands touch skin
It makes this harder
And the tears stream down my face
You know I'll be
Your life, your voice your reason to be
My love, my heart
Is breathing for this
Moment in time
I'll find the words to say
Before you leave me today

  Gdy skończyłem dziewczyna patrzyła na mnie szeroko otwartymi oczami, a spomiędzy jej lekko rozchylonych warg nie płynęły żadne dźwięki. Wyglądała jakby słowa piosenki ją zahipnotyzowały.
- To było piękne – wyszeptała, a po jej policzku spłynęła pojedyncza łza.
- Dlaczego płaczesz? – zapytałem zdezorientowany. Nie byłem pewien jak powinienem zinterpretować jej zachowanie.
- Nie wiem – uśmiechnęła się lekko. – Chyba po prostu muszę odreagować dzisiejszy dzień. Przeprowadzka, zachowanie Setha, nasz wspólny wieczór… Szczerze? Dawno nie miałam takiego zamętu w głowie.

- "Hand ale silent, voice is numb. Try to scream out my lungs but it makes this harder, and the tears stream down the face" - zanuciłem cicho słowa, które idealnie pasowały do jej wypowiedzi.
- Dokładnie – zaśmiała się melodyjnie. – Chyba zacznę słuchać Waszej muzyki – powiedziała, szturchając mnie w ramię. Mimo uśmiechu na ustach w jej oczach znowu zalśniły łzy. – Przepraszam, że się tak rozklejam, ale to musiało w końcu nastąpić. Myślałam, że moje łzy wsiąkną w poduszkę, ale zostałeś przez co widzisz jaka jestem słaba. Dziękuję, że jesteś – wyszeptała, wtulając się we mnie i mocząc mi koszulkę kryształowymi kropelkami.
- Jesteś pewna, że nie chcesz, żebym coś dla Ciebie zrobił? – spytałem, obejmując ją. Nie mogłem patrzeć na jej łzy ze spokojem.
- Po prostu bądź – wymruczała cicho, przytulając się do mnie jeszcze mocniej.
Nie potrzebowaliśmy słów. Napawaliśmy się swoją obecnością, odurzeni bliskością, która się między nami wytworzyła. Mogłem siedzieć wtulony w nią bez końca. Po raz pierwszy od dłuższego czasu byłem po prostu szczęśliwy i nie chciałem niczego zmieniać. 

*************************************

No witam państwa. Na wstępie powiem Wam, że jesteście niesamowici: 20 komentarzy i 32 obserwatorów? Wow. Co powiecie na zwiększenie tej liczby? ;> Po minimum 23 komentarzach następny rozdział poajwi się za tydzień, a jak Wam się nie uda, to wstawię coś za dwa tygodnie :D
Nie szło mi piasnie tego rozdziału. W połowie utknęłam i nie mogłam nic dopisać, aż w końcu wczoraj napisałam całość. I muszę Wam powiedzieć, ze jestem nawet zadowolona, co jest dziwne. No, ale czekam na Wasze opinie.
Do napisania! xxx

+ Zaczęłam współbracę z Gabriellą. Razem kończymy historię, która już kiedyś zaczęła. Piszę jako Zayn, ale mój bohater jest całkiem innym, niż ten tutaj Malik. Zapraszam do czytania --> >KLIK<
Ach i jeszcze zapraszam na mojego bloga, który jest już na finishu. Znaczy...zapewne pojawi się druga część, ale to po wakacjach. W każdym razie... Zależy mi na tym, żebyście wpadły i zostawiły swoją opinię. Moge na Was liczyć? >KLIK<

18 komentarzy:

  1. Bardzo podoba mi się ten rozdział no i moja ukochana piosenka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiki moja droga, naprawdę brakuje mi już pomysłów na te komentarze. Bo ile razy mogę powtarzać, że każde słowo uformowane w Twojej głowie i przelane na klawiaturę, jest genialne? Od początku bałam się z Tobą współpracować, a teraz to już w ogóle. Ten Twój pierwszy Zayn jest taki perfekcyjny.Dokładnie tak jak mi napisałaś. Książę na białym rumaku, który jest uosobieniem idealnego chłopaka. Naprawdę szkoda, że tacy ludzie nie istnieją. No ale nie o tym miałam. Talie. Coś czuję, że ją polubię. Kasztan o pięknym wnętrzu. Na pierwszy rzut oka pyskata i zbyt pewna siebie w głębi duszy okazuje się być delikatną, wrażliwą istotką. Podoba mi się ten blog. Podoba mi się ta historia. Podoba mi się to, jak idealnie oddajesz emocje. Jednym zdaniem jesteś moim pisarskim guru i czekam na następną dawkę tego arcydzieła :)

    OdpowiedzUsuń
  3. cóż mogę napisać o tym rozdziale... jedynie tylko tyle, że dziewczyno jesteś GENIALNA!!
    mam ciarki na całym ciele kiedy czytam to opowiadanie.
    sposób w jaki piszesz jest niesamowity.
    umiesz niezwykle przelać emocje na "papier".
    już ci to pisałam ale napiszę kolejny: po prostu masz wielki talent dziewczyno.
    To opowiadanie jest zupełnie inne od wszystkich. Już samo to, że piszesz wspomnienia Zayn'a jest mega.!!
    Naprawdę podziwiam cię coraz bardziej z każdym kolejnym przeczytanym wyrazem.
    czekam na dalszy rozwój wydarzeń i serdecznie pozdrawiam. ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. mówiłam Ci już na gg! ale jesteś po prostu genialna! w sposób jaki piszesz, opisujesz wszystkie uczucia, myśli bohaterów! idealnie <3 mam nadzieję,że szybko znajdzie się tu 23 komentarze i rozdział bd za tydzień! czekam z niecierpliwością <3
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiesz, że świetnie piszesz ?
    Pewnie tak, ale będę ci to chyba mówić za każdym razem kiedy przeczytam coś napisanego przez ciebie. Jesteś genialna :)
    Niby nic się nie dzieje, ale to strasznie wciąga i nie ma nudy, ani nic - zazdroszczę ci takiej lekkości w pisaniu i umiejętności tak fantastycznego opisywania sytuacji, reakcji i uczuć. :)
    BOSKO !
    Mam nadzieje, że komentarze się pojawią - bo jak ich nie zostawiać pod czymś takim !!??
    Jestem strasznie, strasznie ciekawa tego co będzie dalej !!


    van-ill-op.blogspot.com
    second-chance-to-life.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku.. nie wiem co mam ci powiedzieć właściwie.. Jestem pod wrażeniem i to ogromnym! Masz nieopisany talent! To jak budujesz zdania, jak dobierasz słowa, jest po prostu niesamowite! Jestem twoją wielką fanką i mam nadzieję, że reszta czytelników pomoże dobić to tych 23 opinii :)

    http://beyourseeelf-lifestyle.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Normalnie brak mi słów. Masz naprawdę ogromny talent, cudownie piszesz, kocham Cię i Twoje opowiadanie i nie mogę się nadziwić, jakie to jest piękne. Amen.
    Pozdrawiam x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra, to znowu ja. Mój komentarz nie jest zbyt wyczerpujący, ale chyba wyraża wszystkie moje uczucia. Dzisiaj mam taki jakiś dziwnie zamulony dzień, że się tak wyrażę i nie za bardzo kontaktuję, co się dzieje wokół mnie. W każdym razie Ty wiesz, że potrafisz pisać i wiesz, że Cię kocham. Jesteś genialna i to chyba tyle, co mam do powiedzenia. Jestem Twoją wielką fanką. Gdy czytam Twoje opowiadanie, czuję się tak, jakbym była tam razem z nimi. + Miałaś świetny pomysł, żeby napisać całe opowiadanie z perspektywy jednego z chłopów. Czekam z niecierpliwością na następny!
      Pozdrawiam jeszcze raz x

      Usuń
  8. Dam Bum Tsss nadchodzi wyczerpujący komentarz.
    Awww czyżby Pan Malik się zakochał? Już tak szybciutko? Sądziłam, że potrwa to z deczka dłużej. Że będzie się zastanawiał co właściwie kołacze mu się po głowie. A później będzie wielkie Boom, fanfary, owacje na stojąco i oznajmienie nam wszem i wobec 'Ja Zayn Malik jestem zauroczony Panną Zielonooką' Lubię go bez wątpienia i mogę to powtarzać do znudzenia. Jest taki oryginalny bo większość Malików z którymi miałam styczność rozkładała mnie na łopatki swoją nieprawdopodobną płytkością. Takim jakimś krzywym charakterem. Nie mam pojęcia czym jest spowodowane takie postrzeganie jego skromnej osoby. Urocze było to 'chciałbyś wejść?' xD Jakby zamknęła mu drzwi przed nosem zawsze mógł wskoczyć oknem. Te ballady o których wspomniał też nie byłyby głupim pomysłem. No chyba, że sąsiedzi zaczęliby rzucać wazonami. Auć. Trzeba liczyć na to, że mieliby wybitnego zeza.
    Talie cóż za mało ją znam, żeby powiedzieć, że ją lubię ale z drugiej strony za bardzo ją lubię, żeby tego nie powiedzieć, lol. Dobra szczerze powiedziawszy to po tym jak Gab posłała w zapomnienie Jas, Talie staje się moją żeńską postacią numer jeden. Tak. O. I nie cofnę tego bo ja niezwykle rzadko lubię w opowiadaniach babeczki. No chyba, że w międzyczasie zrobi coś czego jej nie wybaczę, to wtedy się pogniewamy. Albo przerzucę swoją sympatię na kogoś innego, jeszcze nie wiem.
    Czyli dziewczę nasze jest całkiem niedługo w mieście. Przeprowadzka ze zwykłych przyczyn czy stało się coś bardziej tragicznego? I w ogóle to ja chce pana okropnego Setha. Nie wiem czemu ale interesuje mnie jego historia. Cóż ona biedna mu naobiecywała, że zachował się tak a nie inaczej?
    Tymczasem kończę to masło - maślane co by wielkością nie odstraszało ludzi xD

    OdpowiedzUsuń
  9. Zdziwiłaś mnie tym, że tak szybko wszytko rozgrywasz, ale jak wiadomo czasem miłość przychodzi gwałtownie i niespodziewanie... Co do rozdziału to jest po prostu cudowny..; ) Naprawdę wzbudza jakieś skrajne emocje. Do tej pory na tym blogu to chyba twój najlepszy nie licząc wstępu.; ) Historia Natalie intryguje, tym bardziej, że w sumie znamy jej koniec.
    Jak dal mnie mało dialogów, ale dla mnie dialogów jest zawsze mało, a jak jest dużo to są po prostu beznadziejne. Twoich jest niewiele, ale są perfekt! Każde zdanie zwarcie wyraża to co autorka miała na myśli, to co bohater miał na myśli.; )
    Genialnie.; )
    Co do Natalie to jakoś nie jestem przekonana, żeby ona tak od razu się otworzyła na oścież przed Zaynem, ale może za mało ją znam? Może pozory mylą?
    No nic.. Czekam na następny.; ))

    OdpowiedzUsuń
  10. jesteś świetna dziewczyno <3
    emocję które przekazujesz są nieziemskie *___*

    zapraszam do czytania i komentowania 5 rozdziału
    http://mysterious-crescent.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Jestem tutaj pierwszy raz i nie wiem co napisać. Tak wspaniale to wszystko opisujesz, wkładasz w to wszystko serce i mozna to wyczuć. W poszczególnych momentach łza zakręciła mi się w oku. Każdy rozdział jest tak głeboki, zmusza do przemyśleń. Masz talent i rób dalej to co tak kochasz! :) Teraz zauważyłam jak denne jest moje opowiadanie:
    [http://tell-me-a-lie-lara.blogspot.com/]

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudowny blog ;* Każde słowo napisane przez Ciebie jest wspaniałe. <3 Widać, że wkładasz w to całą siebie. Przemyślenia, wątki i wszystko, co opisujesz, jest świetne. Twoje blogi pozwalają oderwać mi się od szarej rzeczywistości. Głębokie przemyślenia doskonale opisują odczucia bohaterów. Zazdroszczę Ci ogromnego talentu. xxxx Pisz dalej i nigdy nie przestawaj. Rób to, co kochasz. ♥ Czekam na kolejny rozdział. xoxoxo

    OdpowiedzUsuń
  13. 'Jesteśmy jak rodzina, a muzyka jest naszą pasją, spoiwem, które połączyło nas w całość.'
    pięknie to ujęłaś ; )
    http://insidemyarms.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. oj przepraszam skomentowałam nie do tego rozdziało miało być do pierwszego.
    a tak po za tym to blog już mi się spodobał czyta mi się to strasznie miło i uśmiech aż sam pojawia się na mojej twarzy
    pozdrawiam z.

    OdpowiedzUsuń
  15. Rozdział cudowny. Zresztą jak cały Twój blog.
    Podziwiam Cię. W tym ,że piszesz tak świetnie.
    Masz wspaniały "język pisania".
    Widać ,że się bardzo starasz aby opowiadanie było świetne , ale nie widać byś zmuszała się do pisania. Wszystko jest napisane 'lekko'.
    Cudownie opisujesz odczucia bohaterów.
    Czekam z niecierpliwością na dalszy rozdział.
    Życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  16. Jejku.... Nie umiem dobrać słów.
    Piszesz tak... hmmmm inaczej (?) Nie no to jest pewne. Nie piszesz wszystkiego tak prosto. I to jest genialne, mało kto tak potrafi. Nie wiem co mam tu dodać, zaniemówiłam. Genialne! Wstawiaj szybko nowy rozdział

    Pozdrawiam
    Nika ^.^

    http://dlaczego-to-takie-trudne.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Suuuper blog. Twoje opowiadanie jest bardzo pomysłowe i zaskakujące.
    Zapraszam do siebie: http://strach-twoim-ratunkiem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń