niedziela, 15 kwietnia 2012

Rozdział 2.



 Koncert. Magia świateł, krzyk setek ludzi, a pomiędzy tym wszystkim my, One Direction. Staliśmy na wielkiej scenie oślepieni blaskiem reflektorów i śpiewaliśmy. Każdy dźwięk, który wydobywał się z mojej krtani płynął tak naprawdę z głębi serca. Niezaprzeczalnie kocham moich fanów, wielkie skupisko ludzi, których nigdy nie poznam, a którzy stracili głowę dla naszej muzyki. Dla nas. Gdyby nie oni nie byłoby One Direction.
  Koncerty zawsze sprawiają, że czuję się akceptowany i potrzebny. Czerpię siłę z tego, że razem z chłopakami sprawiam temu tłumowi radość, że coś dla niego znaczę. Wiem, że co by nie było zostanie po mnie jakiś ślad w postaci mojej twórczości, pamięci w sercach tych ludzi. To daje mi świadomość tego, że nawet jeśli odejdę z tego świata, to coś po mnie zostanie. Zdaję sobie sprawę, iż mimo, że nasz zespół nie będzie istniał wiecznie, to nasza muzyka jest nieśmiertelna.
  Na scenie zawsze czuję się wszechpotężny; tam, przed setkami całkiem obcych mi ludzi, nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych. Podczas koncertów zawsze jestem w stu procentach sobą: Zaynem Malikiem, który kocha muzykę i który dostał szansę, aby żyć z nią w zgodzie. Ten tłum to docenia i mnie akceptuje; kocha miłością fana do idola.
***
  Po ostatniej piosence, gdy zeszliśmy ze sceny, nadal mogliśmy słyszeć głosy naszych fanów, nasze imiona, które wykrzykiwali. Ten tłum ludzi nigdy nas nie pozna, a mimo to niektórzy z naszych wielbicieli myślą, że wiedzą o nas dosłownie wszystko. Dziwne, ale prawdziwe. Wiele z naszych fanek zapewne popłakało się na nasz widok, w przekonaniu, że widzą swój ideał, a raczej pięć ideałów. Takie dziewczyny zawsze wywoływały we mnie swego rodzaju współczucie i litość, bo przecież one w ogóle nas nie znają. Stworzyły sobie jedynie w głowach uosobienie swoich fantazji i podczepiły to pod nasze wizerunki. Zapewne ponad połowie z tych wyobrażeń nie dorastamy do pięt, a one porównując każdego napotkanego chłopaka do stworzonych w swoich głowach ideałów stracą ładnych parę lat, przez które mogłyby być w szczęśliwych związkach. No cóż, bywa. My mamy pewien pakt, w którym obiecaliśmy sobie, że nie będziemy bawić się fankami, nawet jeśli same wskoczyłyby nam do łóżka. To nie byłoby w stosunku do nich fair, ponieważ bez miłości nie ma związku. Nieważne jakie opinie o nas krążą, tak właśnie myślimy i tej zasady się trzymamy. Nigdy nie jesteśmy z kimś, jeśli nie ma choćby cienia szansy, że związek przetrwa, bo to byłaby jedynie strata energii i niepotrzebny ból, którego mogłyby doświadczyć obie strony.
  Jak zawsze po koncercie byliśmy strasznie zmęczeni, funkcjonowaliśmy jedynie dzięki adrenalinie, którą wytworzyła normalna przez występami trema. Aby odreagować, zaraz po wydostaniu się z tłumu piszczących fanek, pojechaliśmy do znanego Londyńskiego klubu, który wybrał Harry. Usiedliśmy na wysokich stołkach przy nowoczesnym barze i zamówiliśmy drinki. W lokalu było dość ciemno, jedynymi jasnym punktami były kolorowe światła rozmieszczone na ścianach i pulsująca kula dyskotekowa zwisająca z sufitu. To nadawało lokalowi tajemniczości i zapewniało swego rodzaju intymność parom, które postanowiły namiętnie okazać sobie zainteresowanie.
  Chłopacy zniknęli wtapiając w plątaninę spoconych, ludzkich ciał, a ja nadal siedziałem przy barze sącząc powoli mój trunek. Widziałem zapraszające do flirtu spojrzenia dziewczyn rzucane w moją stronę, ale jakoś nie miałem ochoty na zabawę. Nie wiedziałem co się ze mną dzieję. Zawsze pełen życia i chęci, aby się zabawić, teraz siedziałem jak kołek, pozostając biernym obserwatorem. Nagle ten cały klubowy szał stracił dla mnie blask. Zdałem sobie sprawę, że odbywa się tutaj jedno wielkie polowanie, takie samo jakie odbywa się odkąd na Ziemi powstało życie. Dziewczyny zastawiały sidła na płeć przeciwną, a chłopacy z kolei, nie będąc im dłużni, również byli tutaj na łowach. Tylko jedno zmieniło się na przełomie tysięcy lat: teraz tak naprawdę żadna ze stron nie była myśliwymi, bo władzę sprawowały narkotyki, alkohol i pożądanie. W tamtym momencie to wszystko przestało mnie pociągać, przejrzałem na oczy: to była jedna wielka gra. Gra życia, w której karty rozdawała natura wspólnie z używkami. Gra, z której nikt z obecnych tutaj nie zdawał, lub nie chciał zdawać, sobie sprawy.
  Chcąc uciec od tego cyrku pełnego prawie nagich, wytapetowanych i całkiem sztucznych młodych kobiet oraz schlanych i podniecony mężczyzn, udałem się tylnym wyjściem na zewnątrz. Chciałem zapalić i jeszcze raz przeanalizować swoje odkrycie. Nie dane mi było jednak cieszenie się spokojem, mając za jedynego towarzysza papierosa, który dymem nikotynowym jeszcze bardziej zatrułby moje płuca, ponieważ tam już ktoś był. W zaułku zastałem objętą parę młodych ludzi. Chciałem cicho się wycofać, aby im w niczym nie przeszkadzać, ale słowa dziewczyny zatrzymały mnie w miejscu, w którym stałem.
- Seth, jesteś kompletnie pijany! Zostaw mnie! – krzyknęła, a w jej głosie wyraźnie pobrzmiewała desperacja. Zastygłem nieruchomo chcąc zobaczyć dalszy rozwój wypadków i w razie potrzeby pomóc nieznajomej.
- Nie opieraj się, wiem że tego chcesz – powiedział niewyraźnie chłopak, próbując dobrać się do dziewczyny, na co ta zaczęła się szarpać i próbować uwolnić. Usłyszałem odgłos rozdzieranego materiału.
- Zostaw ją – powiedziałem zimno, na tyle głośno, żeby para mogła mnie usłyszeć.
- Nie wtrącaj się – warknął chłopak odwracając się w moja stronę i popychając swoją ofiarą pod ścianę za sobą. Przyjrzałem mu się. Ledwo trzymał się na nogach, był całkowicie odurzony alkoholem, być może również narkotykami.
- Puść ją i wracaj do środka. To twoja ostatnia szansa. Więcej nie będę powtarzał – wycedziłem przez zęby. Napastnik zmierzył mnie wzrokiem, prawdopodobnie oceniając swoje szanse w razie starcia. Był dość chuderlawy, a widząc moje mięśnie skrzywił się lekko i rzucił pogardliwie:
- A weź ją sobie. To zwykła dziwka.
Gdy wypowiedział te słowa coś we mnie zawrzało. Nie znałem tej dziewczyny, jednak jak każdej kobiecie szacunek jej się należał. A słowo, którym ją określił nie pasowało mi do skulonej w kącie, drżącej ze strachu postaci.
Nie zastanawiając się długo nad tym co robię uderzyłem go w nos, prawdopodobnie go łamiąc, co można było wywnioskować z krwi, która z niego trysnęła. Chłopak tylko chwycił się za twarz i rzucając niewyraźnie jakieś przekleństwa pod moim adresem, wbiegł do lokalu.
Powoli podszedłem do dziewczyny, która stała w rogu zaułka podtrzymując bluzkę, rozdartą przez oprawcę. Spojrzała na mnie, a w jej spojrzeniu dostrzegłem morze strachu i…. wdzięczności. Była piękna. Być może brzmi to absurdalnie zważając na okoliczności, jednak pierwszą myślą, jaka przyszła mi do głowy, gdy ujrzałem jej twarz, było to że jest przepiękna. Prawie w ogóle nie miała makijażu, wyglądała, jakby trafiła tutaj przypadkiem, ale zdecydowanie wyróżniała się z tłumu. Miała długie, kruczoczarne włosy, sięgające jej do pasa i cudowne, zielone oczy, niczym u łani. Oczy, w których teraz gościło nieme wołanie o pomoc i trwoga. Oczy, w których łatwo można było się zatracić.
- Nic Ci nie jest? – zapytałem ciepło, widząc jak drży. Zauważając, że się do niej zbliżam drgnęła lekko. Pomimo tego, że ją uratowałem, bała się mnie. – Nie martw się, Ne zrobię Ci krzywdy – powiedziałem łagodnie, otulając ją moją bluzą.
- Ja… ja dziękuję. Gdyby nie Ty.. – wyjąkała i rozpłakała się. Podszedłem do niej i przytuliłem ją, próbując dodać jej otuchy. Dziewczyna wtuliła się we mnie i rozszlochała się jeszcze bardziej. Wciągnąłem w nozdrza jej zapach. Pachniała czekoladą i toffi. Jej zapach odurzał. Malik! Weź się w garść – skarciłem sam siebie. Nie powinienem myśleć o takich rzeczach wtedy, kiedy dziewczyna potrzebowała mojego wsparcia.
- Spokojnie. Już jest dobrze – nieudolnie próbowałem ją pocieszyć. Nie wiedziałem jak powinienem się zachować. Zazwyczaj nie bywałem w takim położeniu. Pomyślałem, że pewnie Liam wiedziałby co należy zrobić. To on był tym dojrzałym z dobrym sercem, nie ja. Chyba po raz pierwszy chciałem być taki jak on, chciałem wiedzieć, jak mogę pomóc nieznajomej, co mogę zrobić, aby poczuła się lepiej. To było dziwne uczucie. Po raz pierwszy pragnąłem się kimś zaopiekować. Zależało mi na tym, aby dziewczyna czuła się przy mnie bezpiecznie i swobodnie.
- Chodź ze mną – powiedziałem. – Jestem tu z kolegami. Znajdziemy ich i razem zastanowimy się co dalej, dobrze? – zapytałem niepewnie. W sumie, dlaczego miałaby ze mną gdziekolwiek iść? Skąd mogła mieć pewność, że nie zrobię jej krzywdy? Ale..nie byłem jeszcze gotowy się z nią rozstać. Chciałem poznać ją bliżej, bo w dziwny sposób mnie zaintrygowała.
Mimo moich obaw brunetka w odpowiedzi na moje pytanie pokiwała głową, zgadzając się ze mną. Chyba miała do mnie cień zaufania po tym, jak uchroniłem ją przed pijanym chłopakiem. Cieszyłem się z tego, że jeszcze chociaż przez chwilę będę mógł trzymać ją w ramionach. Po chwili zdałem sobie sprawę, że właściwie nie wiem jak się nazywa.
- Jak masz na imię? – zapytałem, wprowadzając ją do klubu.
- Natalie – wyszeptała mi do ucha, nadal wtulona w moje ciało. Gdy jej oddech owionął moją szyję przeszedł mnie przyjemny dreszcz.
- Piękne imię – tak samo jak właścicielka.- A ja jestem Zayn – przedstawiłem się.
- Miło mi Cię poznać, Zayn. I jeszcze raz dziękuję za wybawienie z opresji – powiedziała, a w jej oczach dostrzegłem ogniki sympatii. Podobał mi się sposób, w jaki wymówiła moje imię. W jej ustach było one…bezpieczne. No, to teraz wpadłeś –pomyślałem i pociągnąłem ją w tłum rozgrzanych ludzi ciał w poszukiwaniu moich przyjaciół.

*************************************

Hej. Na wstępie chciałabym coś wyjaśnić: wszystkie rozdziały są wspomnieniami Zayna. W czasie teraźniejszym jest prolog i będzie epilog. Dlatego też używam tak dużo czasu przeszłego - Zayn jedynie wspomina. Czas teraźniejszy jest wtedy, kiedy on nadal tak myśli, kiedy to nadal jest prawdą, gdy Talie odlatuje.(Takie wyjaśnienie dla tych, którzy nie zorientowali się po datach przy prologu i pierwszym rozdziale)
Dziękuję Wam za komentarze. Nawet nie wiecie jak się cieszę. Mam nadzieję, że będzie ich coraz więcej, ze względu na zwiększającą się liczbę obserwatorów i osób odwiedzających mojego bloga. Bardzo chciałabym poznać Wasze opinie ;)
No i to by było na tyle. Kiedy następny? Jak napiszę :D
Jakby ktoś chciał być informowany, albo po prostu popisać to macie moje gg: 13700054 :D
Love xoxo
PS. Przepraszam za to coś u góry, wiem że jest beznadziejne ;c 
+ Teraz anonimy też mogą komentować! :D

16 komentarzy:

  1. wyjebiste w kosmos :D bardzo mi sie podoba. bomba !
    totalny odjazd czekam na kolejne!
    zparaszam do mnie
    http://69-imagination.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Mimo że doskonale to już wiesz, napiszę jeszcze raz. To jest genialne, wspaniale, cudowne, kocham ! To jak się wcielasz w Zayna... jejku aż brak mi słów. To się tak różni od innych blogów, jest takie... nietypowe. A jeszcze ta piosenka jest świetna :D Mimo że, wiedziałam tak mniej więcej co się będzie działo to i tak czytałam z takim zainteresowaniem, chłonąc każde następne słowo. Jejku zaśmieciłam Ci, a przecież moją opinię znasz. No ale pech ;p Czekam na następny ^.^

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny blog. Kocham Twoje opowiadania ;]
    Zapraszam również do mnie chociaż mój blog nie równa się z Twoim ;]
    http://fuck-love-chocolate-is-better.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Zakochałam się w tym blogu .
    Czekam na więcej ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. świetnie, cudownie, pięknie, fantastycznie, fenomenalnie, niesamowicie, życiowo, nie wiem co jeszcze, epitety mi się kończą xd
    just amaZAYN !! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. przepięknie piszesz!! jestem twoją wielką fanką ; ))
    z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  7. Matulu jak ja uwielbiam Twojego Malika. Jest taki inny niż wszyscy z którymi spotykałam się w opowiadaniach. Taki prawie jakby wyrwany z bajek Disneya. Zdradzam się ze swoim uzależnieniem lol. Nieważne. Lubie gdy on to wszystko widzi tak dokładnie jakby wcale to nie było niczym skomplikowanym. Trochę przypomina mi mojego Lou ale to pewnie dlatego, że mamy podobny styl. Przynajmniej takie odnoszę wrażenie.
    Zastanawia mnie kim był ten popapraniec i czy zapoznasz nas z jego bliższą historią? Talie go zna, czy i my powinniśmy? Chyba, że jest to jedynie postać wypełniająca przestrzeń taki typowy element dekoracyjny, to wtedy nie mam pytań.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. To jest, cudne, wspaniałe, fantastycznie, nieziemskie !
    Kocham to jak piszesz i ten rozdział - jest świetny.
    Niby wspomnienia, ale to co jest w nich napisane bardzo mi się podoba i zgadzam się z niektórymi jego (twoimi) tezami typu " niektóre z nich myślą, że wiedzą o nas wszytko.." " utworzyły sobie w głowach własną wizje nas której z pewnością nie dorównujemy do pięt ".
    Jeśli tak myślisz to uważasz podobnie do mnie :P
    Czekam na kolejny, jestem ciekawa co wniesie ta dziewczyna do jego wspomnień :)
    Czekam na kolejny !!


    van-ill-op.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. fajny pomysł na bloga ,chętnie poczytam :)
    zapraszam do mnie ;
    http://strawberryendjelly.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Chociaż uwielbiam Zayna tego prawdziwego to nie wiem dlaczego ale do 'twojego' czuję jakoś tak większy... pociąg? No nie wiem czy można tak to nazwać ale co tam. Chcę po prostu powiedzieć, że to w jaki sposób pokazujesz stronę uczuciową chłopaka mnie przytłacza. Jest genialne i fenomenalne...Czytając pierwszy rozdział, albo raczej kończąc jego czytanie pierwszą moją myślą było 'chcę więcej' jednak to dopiero teraz ja 'chcę więcej' tak na poważnie. Ja już chcę wiedzieć jak potoczą się losy tego człowieka, który chociaż z wierzchu wygląda na twardziela to ma naprawdę miękkie i dobre serce. Chcę już czytać jego historię, jego i Natalie. I czeka z zniecierpliwieniem na ciąg dalszy :) Tylko proszę nie katuj nas i dodaj go jak najszybciej :)

    i-stay-true.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. O jaaa nie no nie mogę się wysłowić :< MISTRZOSTWO!!!! Ty ty to tak lekko, świetnie opisujesz i kurde no nie!!! kiedy kurde następny rozdział? Bo nie wytrzymam dłużej. Zayn postąpił jak prawdziwy facet! a co! :D Ejjj no normalnie nie moge z tego jak to napisałaś. Az chciało mi się czytać. Brat sie na mnie drze, mama a ja nic bo czytam sobie bloga :D Chyba w trakcie czytania tego bloga bd wywieszać na drzwiach NIE PRZESZKADZAĆ! Już nie wiem jakich słów użyć żeby uświadomić ci jak zajebiście to napisałaś.!
    Z wielką niecierpliwością czekam na kolejny!!! mam nadzieję, że niedługoo :P
    Pozdrawiam
    Nika :*:*:*

    OdpowiedzUsuń
  12. To w jaki sposób ukazujesz historię Zayna bardzo mnie porusza. Jednak najpiękniejsze jest to, że myśli on dorośle i racjonalnie. Nie myśli tylko o dziewczynach i stosunkach damsko męskich. Podoba mi się również to, że rozdział jest idealnej długości. Nie za krótki oraz nie za długi. Wprowadza aurę, w której postacie się znajdują. W moich rozdziałach długości przede wszystkim bardzo brakuje, więc miło mi się czyta twoje opowiadanie. Dziękuję za zaglądanie do mojego bloga , to bardzo miłe.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Naprawdę świetny blog! Zakochałam się w tym blogu! Będę tu często zaglądać! http://najamajke.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Kurde.. to wcale nie jest beznadziejne! To jest GENIALNE! Mogłabym tu dodać jeszcze kilkadziesiąt innych przymiotników, ale myślę, że zrobią to inni :) To ja króciutko: ZAKOCHAŁAM SIĘ w twoim blogu na MAXA! Masz wielki talent i proszę nie zmarnuj tego!
    Dodaję twoje opowiadanie do obserwowanych i liczę, że szybko dodasz kolejny rozdział ;**
    Pozdrawiam, Alexx ;)) xx

    OdpowiedzUsuń
  15. Obiecałam sobie, że ten rozdział skomentuję krótko, bo po co mam wypisywać jakieś frazy, które po głębszym poznaniu okazują się być nic nie warte? Lepiej zaoszczędzę czasu, jak i spokoju obydwu nam i napiszę, że strasznie zafascynowała mnie perspektywa wspomnień Zayna. To taki mały świat, w który mogę się zagłębić bez większego problemu, a po kilkukrotnym przeczytaniu, dalej będę twierdzić, że jest to jedyne w swoim rodzaju. Dziękuję ci za to.
    Love xx

    OdpowiedzUsuń
  16. Dopiero dzisiaj zaczęłam czytać Twojego bloga i jestem zachwycona! Nie czytałam Twojego pierwszego opowiadania, ale to jest po prostu cudowne, zakochałam się w tym. Umiesz w niesamowity sposób opisać uczucia towarzyszące bohaterowi, gdy to czytam czuję się tak, jakbym tam z nim była i obserwowała każdy jego ruch. Nie wiem czy to prawda, ale uważam, że Zayn jest w pewnym stopniu trudną postacią w porównaniu do na przykład takiego Louisa. Więc bardzo się cieszę, że udało Ci się napisać to w tak cudowny i idealny sposób. Ja osobiście przeżywam każdą emocję, każde uczucie towarzyszące mu. Masz ogromny talent i bardzo Ci dziękuję, że się z nami nim dzielisz :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń