poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Prolog.

Londyn, lipiec 2011
  Czym jest miłość?
  Siedzę na międzynarodowym lotnisku w Londynie cały czas zadając sobie to pytanie. Kiedyś myślałem, że miłość to chwile spędzone z Natalie, bycie z nią na dobre i złe, okazywanie sobie wsparcia, wierność, oddanie. Teraz wiem, że miłość oprócz zwykłych trudności, szczęśliwych chwil i namiętnych uniesień niesie ze sobą również ból i tęsknotę. Życie nauczyło mnie, że kochanie to także zdolność do poświęcanie się dla osoby, którą darzy się uczuciem; postawienie sobie jej dobra na piedestale. Nareszcie dotarło do mnie, że miłość to przede wszystkim umiejętność wyzbycia się egoizmu.
  Przez wielkie okno sali odlotów widzę  jak samolot, na którego pokładzie znajduje się Talie, wznosi się w powietrze. Wewnątrz czuję pustkę i nieznośny ból, jakby ktoś wyrwał mi wnętrzności. Właśnie straciłem moją ukochaną. Może na cztery lata, bo tyle trwają jej wymarzone studia na Akademii Sztuk Pięknych, a może na dłużej. Może na zawsze? Nie wiem. Jeśli odnajdzie szczęście w Rzymie i nie będzie chciała już do mnie wrócić, to nie będę wymuszał na niej spełnienia obietnicy, którą mi złożyła. Nie będę zmuszał jej do powrotu. Jeżeli postanowi ułożyć sobie życie beze mnie, to uszanuję jej decyzję, nawet gdybym usychał z tęsknoty i konał z bólu. Nawet gdyby to oznaczało, że będę samotny do końca życia. Dla niej jestem w stanie zrobić wszystko.
  W jednej chwili z pełną mocą dotarło do mnie, że moja dziewczyna odleciała jednocześnie zabierając ze sobą część mnie; moje serce, cząstkę mojej duszy. Wyruszyła po spełnienie swych marzeń zostawiając mnie wybrakowanego i samotnego. Owszem, mam w Londynie przyjaciół, ale bez niej nic nie ma dla mnie sensu. Zdaję sobie sprawę, że dla niej wyjazd także nie jest łatwy. Kocha mnie, tego jestem pewien jak niczego innego na tym świecie. Ta świadomość utrzymuje mnie nadal przy życiu, chroni przed rozpadem na czynniki pierwsze. Wiem, że połączyło nas prawdziwe uczucie, które nigdy nie zniknie; zawsze będę ją kochał, a ona zawsze będzie odwzajemniała moje uczucia. Mam tylko nadzieję, że nasza miłość i chęć bycia ze sobą przetrwa próbę czasu, oraz że zdołamy wytrzymać bez siebie te cztery jakże długie lata. Modlę się w duchu, żeby po skończeniu Akademii Natalie nadal widziała sens w powrocie do mnie.
  Gdybym tylko mógł rzuciłbym wszystko i poleciał razem z nią. Ale nie mogę. Mam tutaj swoje zobowiązania, nie mogę zostawić zespołu, z którym tworzę jedność, który mnie potrzebuje. Nie mogłem wyjechać razem z nią, ale jednak mimo bólu jaki sprawia nam rozłąka nie chciałem również na siłę zatrzymywać Natalie w Anglii. Wiem, że po jakimś czasie znienawidziłaby mnie za to, że stanąłem jej na drodze po spełnienie marzeń. Czułem, że niesprawiedliwe w stosunku do niej byłoby wymuszanie na niej zostania ze mną i tym samym rezygnacji z realizacji pragnień, ponieważ ja sam swoje urzeczywistniłem. Żyję muzyką i pragnę, aby Nat także mogła spełnić się jako artysta, choć w jej przypadku chodzi o sztukę. Nie mieliśmy więc wyboru, musieliśmy się rozstać, mimo bólu jaki ta decyzja sprawia nam obojgu. 
  Najgorsze w tym wszystkim jest to, że Talie zażądała, abyśmy całkowicie zerwali kontakt na czas trwania jej pobytu w Rzymie. Postawiła sprawę jasno: żadnych odwiedzin, telefonów, e-maili. Stwierdziła, że w ten sposób będzie nam obu łatwiej zapomnieć o tęsknocie spowodowanej rozłąką. Przekonała mnie, że musi skupić się na studiach, a ja na zespole, i że ciągłe myślenie o sobie nawzajem będzie nas tylko rozpraszać i nie pozwoli nam normalnie funkcjonować. Jeszcze niedawno te argumenty wydawały mi się całkiem sensowne, ale teraz, gdy czuję pulsującą bólem pustkę w miejscu, w którym powinno znajdować się moje serce, to już się dla mnie nie liczy. Desperacko potrzebuję jej obecności, już zaczynam usychać z tęsknoty za nią, mimo iż rozstaliśmy się zaledwie godzinę temu. Czuję się jak narkoman, któremu odebrano marihuanę, i który miota się w konwulsjach z powodu braku narkotyku we krwi. Tak, Natalie jest moim narkotykiem i nie wyobrażam sobie mojego życia bez niej. Myślę, że moją irracjonalną wręcz tęsknotę wywołuje  świadomość, że przez bardzo długi okres czasu nie będę mógł trzymać w ramionach jej wspaniałego ciała, całować jej cudownych warg, słyszeć jej melodyjnego głosu, ani obserwować ogników radości, które zawsze zapalały się w jej oczach, gdy mnie widziała. Nie będę mógł wdychać jej cudownego zapachu, od którego się uzależniłem. Natalie jest moim portem podczas sztormów, moją latarnią na morzu, która pomaga odnaleźć mi się w życiu. To ona daje mi siłę, kiedy tracę wiarę w siebie i chcę się poddać. Talie jest dla mnie niczym promyk słońca; dzięki niej zmieniłem się, to właśnie ona sprawiła, że stałem się lepszym człowiekiem i odnalazłem sens w pozbawionej wcześniej znaczenia ludzkiej egzystencji. Tak długa rozłąka śmiertelnie mnie przeraża, panicznie boję się, że właśnie tracę ją już na zawsze, bo bez niej nie istnieję.
  Między czarnym myślami pojawiła się nagle smuga światła, którą są wspomnienia. Zagubiony w tym wszystkim przenoszę się do początku tej historii. Do okresu, w którym poznałem Natalie „Cookie” Stewart. 

16 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam to jak piszesz twoje opisy są po prostu świetne. Bardzo podoba mi się pomysł na opowiadanie. Jestem ciekawa co będzie dalej. Czekam z niecierpliwością na pierwszy rozdział :)xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Ty masz wprawę, dziewczyno, z polaka pewnie 6 ;) Czekam na rozdział 1 :D
    Zapraszam do siebie :) http://almost-dot-com.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. To jest wspaniałe, wczułam się normalnie w tą postać, serio to daje dużo do myślenia. Czekam na 1 rozdział. :)
    + zapraszam do siebie http://ihearthebeatmyheart.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejku. Naprawdę świetne. To wszystko , słownictwo. Jej. Masz talent.

    OdpowiedzUsuń
  6. Prolog mistrz, Żal mi chłopaka coś mi się zdaje, że ta miłość nie przetrwa. Jestem strasznie ciekawa co będzie dalej więc dodawaj szybko kolejny rozdział :)


    van-ill-op.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie ja juz nie moge, dostane przez cb depresji... :) jak mozna tak doskonale pisać? tym prologiem na pewno zachęciłaś mnie do czytania bloga więc dawaj jak najszybciej 1 rozdział :)
    Pozdrawiam
    Nika :*:*

    OdpowiedzUsuń
  8. Boskie :0 czekam na kolejny rozdział . tylko nie trzymaj długo w nie pewności i dodawaj szybko jedynkę :***
    zapraszam do siebie :
    http://it-say-me-desire-that.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Suuper podoba mi się bardzo i dołączam do do obserwatorów i czekam na kolejne :)
    69-imagination.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. weszłam na Twojego bloga jak zostawiłaś komentarz u mnie i nie mogę wyjść z podziwu. Mimo że to dopiero prolog już widzę, że jest takie głębokie i z sensem. Naprawdę Cię podziwiam i na pewno zostanę na dłużej :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Wow, to jest coś.;) Takie w moim stylu, takie jakie lubię. O czymś.;)
    Coś przekazuje, a to jest ważne. Rozdział naprawdę bardzo intrygujący.;)
    Czekam z niecierpliwością na pierwszy rozdział.;)

    OdpowiedzUsuń
  12. pięknie piszesz, ten styl, taki kocham!
    Niektórzy czasem się na mnie denerwują, kiedy użyję bardziej słownikowych określeń, ale ja takie kocham i widzę, że ty też :)
    Naprawdę bardzo mi się podoba, to jest takie prawdziwe. Czekam na jedynkę z niecierpliwością! :)
    A jeśli dobrze pójdzie to u mnie będzie dziś nowy :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Kocham twój styl pisania jest taki no po prostu masz niesamowity talent. W Swoich opowiadaniach pokazujesz, że nudny opis może być ciekawy :D

    Zapraszam do mnie na bloga :D http://fuck-love-chocolate-is-better.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Hej, hej! :D
    Chciałabym poinformować, że na:

    http://anotherworld-1d.blogspot.com/

    pojawił się 4 rozdział <33

    I czekam u Ciebie na 1 :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń